Czy wołowina pochodząca od zwierząt karmionych trawą jest lepsza dla środowiska?

Kalkulator Składników

W styczniu 2019 r. 37 naukowców z Komisja EAT-Lancet zszokowali świat, kiedy opublikowali zestaw wytycznych dotyczących diety dla wszystkich mieszkańców Ziemi, aby wyżywić naszą rosnącą populację, jednocześnie utrzymując zmiany klimatyczne pod kontrolą. Międzynarodowy panel oparł swoje zalecenia na tysiącach badań obejmujących takie czynniki, jak ilość gruntów ornych na Ziemi i składniki odżywcze potrzebne ludziom do zachowania zdrowia.

Połowa naszego posiłku powinna zawsze składać się z owoców i warzyw, zgodnie z komisją Dieta zdrowia planetarnego zalecane wytyczne. Ale nie to wzbudziło zdziwienie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Ziemianie, twierdzili, powinni jeść 14 gramów czerwonego mięsa dziennie, czyli innymi słowy jeden kawałek wołowiny, jagnięciny lub wieprzowiny o wadze 3 i pół uncji tygodniowo. To mniej niż ćwierćfuntowy burger! Przeciętny Amerykanin musiałby ograniczyć spożycie czerwonego mięsa o 90%.

Ponieważ zmiany klimatyczne stają się czymś, czego wielu Amerykanów doświadcza na co dzień – coraz większymi temperaturami, częstszymi suszami, pożarami i katastrofalnymi burzami – prawie 200 krajów, które podpisały Porozumienie klimatyczne z Paryża, zobowiązało się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. (Na przykład cel Stanów Zjednoczonych to osiągnięcie do 2025 r. poziomu o 26–28% poniżej poziomu z 2005 r.)

Kluczowe może okazać się ograniczenie spożycia wołowiny. Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa szacuje, że hodowla zwierząt gospodarskich na mięso i nabiał powoduje 14,5% wszystkich antropogenicznych (spowodowanych przez człowieka) emisji gazów cieplarnianych – mniej więcej tyle samo, co sektor transportu. W rzeczywistości trzy piąte tej ogromnej kwoty stanowią przeżuwacze, takie jak bydło i jagnięta. Grupy badawcze, takie jak panel EAT-Lancet, twierdzą, że nasze wysiłki powinny obejmować spożywanie mniejszej ilości wołowiny lub nie spożywanie jej wcale.

Jednak niektórzy naukowcy i rolnicy proponują inną przyszłość dla burgera: wołowinę od zwierząt karmionych trawą, produkowaną w rolnictwie regeneracyjnym. Coraz większa liczba badań sugeruje, że wołowina pochodząca od zwierząt karmionych trawą może pomóc ludziom naprawić część szkód, jakie wyrządziliśmy naszym glebom, ciekom wodnym i atmosferze. To jedna z niewielu dobrych wiadomości w kontekście zmian klimatycznych, ale będzie wymagało ogromnego wysiłku ze strony hodowców, przetwórców wołowiny i konsumentów, aby sprawić, że wołowina stanie się rozwiązaniem problemu, który pomogła stworzyć.

Według Losowanie projektu , organizacji zajmującej się poszukiwaniem sposobów „obniżenia” poziomu gazów cieplarnianych w atmosferze, nasza miłość do wołowiny przyczynia się do zmiany klimatu na trzy sposoby. W krajach będących głównymi producentami wołowiny bydło spędza część swojego życia na tuczeniu kukurydzy, soi i innych zbóż, a paliwa kopalne i nawozy azotowe, których używamy do uprawy tych roślin, uwalniają do powietrza ogromne ilości dwutlenku węgla i podtlenku azotu . Ponadto kraje takie jak Brazylia spalają ogromne połacie lasów tropikalnych, aby zrobić miejsce dla soi i pastwisk dla bydła, uwalniając dwutlenek węgla, jednocześnie usuwając całą roślinność, która mogłaby odzyskać i przechowywać ten węgiel w pniach, liściach i korzeniach.

Trzecie źródło gazów cieplarnianych: samo bydło. „Jeśli spojrzymy na emisję gazów cieplarnianych wytwarzaną przez bydło, największą część stanowi metan jelitowy” – mówi Senorpe Asem-Hiablie, pracownik naukowy w Project Drawdown, odnosząc się do metanu wytwarzanego przez zwierzęta podczas trawienia pożywienia. Metan jelitowy (znany również jako „krowie beknięcie”) stanowi jedną piątą wszystkich antropogenicznych emisji metanu, a gaz ten jest od 28 do 34 razy silniejszy w zatrzymywaniu ciepła niż dwutlenek węgla.

Poziom metanu w jelitach wzrasta. Ludzie produkują na świecie ponad dwukrotnie więcej wołowiny niż 50 lat temu, a światowy apetyt na mięso stale rośnie. Światowy Instytut Zasobów (WRI) szacuje, że do 2050 r., kiedy liczba ludności na świecie osiągnie 10 miliardów, popyt na całe mięso wzrośnie o 88% w porównaniu z zaledwie 40 latami wcześniej.

Ostatni przygnębiający zestaw statystyk, który cię zaskoczy: nawet gdybyśmy chcieli podwoić spożycie mięsa, planeta może nam na to nie pozwolić. Według obliczeń WRI przeżuwacze już potrzebują dwóch trzecich gruntów rolnych planety. Nie możemy po prostu spalić kolejnych lasów, żeby zrobić miejsce.

Podejmowane są wysiłki naukowe, aby uczynić hodowlę bydła bardziej przyjazną dla środowiska, hodując je w celu wydajniejszego przybierania na wadze lub karmiąc je wodorostami, aby zmniejszyć wydzielanie metanu. Jednak niektórzy rolnicy podchodzą do hodowli w zupełnie inny sposób: postrzegają bydło jako potężne narzędzie do wychwytywania dwutlenku węgla z powietrza i sekwestrowania go w glebie, gdzie należy.

Portret krowy na trawiastym polu

Getty Images / Frank Elbers / EyeEm

Kilka razy dziennie Carrie Richards odwiedza krowy pasące się na rodzinnym ranczu na wzgórzach Sierra Foothill w Północnej Kalifornii. Ale niekoniecznie będzie monitorować zwierzęta – sprawdza trawę na wybiegu. Czasami ma dwa dni, zanim musi je zaganiać na kolejny obszar o powierzchni 10 akrów. Czasami są to po prostu 24 godziny. Ziemia jej to mówi.

Pięć lat temu Richards wróciła na farmę o powierzchni 6500 akrów, którą jej pradziadek kupił w 1941 r. Jej ojciec prowadził hodowlę w tradycyjny sposób, hodując urodzone na ranczu przez kilka miesięcy cielęta, po czym sprzedał je na aukcji. Większość trafiała do ośrodków skoncentrowanego karmienia zwierząt (CAFO), czyli miejsc karmienia, gdzie spędzały ostatnie miesiące na gromadzeniu się kukurydzy i innych zbóż. Jednak Richards oraz jej rodzeństwo Tom i Noelle chcieli znaleźć lepszy sposób na hodowlę wołowiny i, jej zdaniem, odwdzięczyć się ziemi. Zajmowała się więc holistycznym wypasem zarządzanym, zwanym także hodowlą regeneracyjną.

Rolnicy uprawiający rolnictwo regeneracyjne stosują szereg praktyk, aby budować zdrowe, żyzne gleby, niezależnie od tego, czy uprawiają pomidory, pszenicę, czy paszę dla bydła: na przykład, aby zapobiec erozji wierzchniej warstwy gleby przez wodę deszczową i wiatr, po pierwsze, nigdy nie pozostawiają gołej gleby. Zamiast tego pomiędzy nasadzeniami roślin dochodowych przeznaczonych na sprzedaż rolnicy sadzą rośliny okrywowe, zwłaszcza rośliny strączkowe, takie jak koniczyna i groszek, które „wiążą” azot w glebie, zmniejszając lub eliminując potrzebę stosowania nawozów azotowych. Minimalizują także orkę między nasadzeniami lub stosują rolnictwo „bez orki”, w wyniku czego poprzednie plony rozkładają się na polach, nawet gdy rolnicy sieją następny. Wiele osób unika opryskiwania pestycydami i herbicydami, aby pomóc mikroorganizmom w glebie rozkwitać i odżywiać rośliny w sposób, który gleboznawcy dopiero zaczynają rozumieć.

Jak bydło odgrywa rolę w tym procesie? Przecież jedzą dużo i każdy, kto choć raz odwiedził sklep ogrodniczy, wie, że obornik i mocz to świetny pokarm dla roślin, choć nie jest to jedyne rozwiązanie.

Pionierscy badacze, tacy jak Allan Savory, którego Metoda na słono jako pierwszy przedstawił holistyczne praktyki zarządzania stosowane przez hodowców zajmujących się regeneracją, takich jak Richards, i zaproponował, że przeżuwacze odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia użytków zielonych i zapobieganiu pustynnieniu. Savory, badacz urodzony w Zimbabwe, zaobserwował wzorce migracji dużych przeżuwaczy po afrykańskich równinach i wysunął teorię, że bydło może odgrywać tę samą rolę w gospodarstwach rolnych.

laska fil a na Alasce

Bydło Richardsa spędza obecnie całe życie na jedzeniu trawy lub – w porze suchej w Kalifornii – siana. Kiedy przechodzą z jednego padoku na drugi, wpadają na bujne pastwiska i mocno kąsają trawę. Ale tylko kilka. „Jeśli zmiażdżysz trawę do ziemi, potrzeba dużo czasu, zanim trawa odrośnie” – mówi. „Jeśli weźmiesz tylko około połowy, pozostanie mu jeszcze dużo wigoru i może szybko się zrestartować”.

Na tym polega magia budowania gleby, co do której zgadzają się rolnicy i naukowcy zajmujący się regeneracją: trawy te rosły, wychwytując dwutlenek węgla z powietrza, zatrzymując cząsteczkę węgla do budowy struktury komórkowej i oddając wolny tlen do atmosfery, abyśmy mogli oddychać. Kiedy bydło ma szansę skubać tylko część zieleni, zachęca roślinę do ponownego wzrostu i dalszego zapuszczania korzeni. Korzenie te dostarczają do gleby materię organiczną i wydzielają ciekły węgiel do gleby, gdzie stanowi pokarm dla mikroorganizmów znajdujących się pod ziemią.

W międzyczasie kopyta krów rozbijają glebę, czyniąc ją bardziej porowatą i zdolną do zatrzymywania wody, a także wgniatają część materii roślinnej w ziemię, powodując rozkład. Rozrzucają również cienką warstwę moczu i obornika. Z biegiem lat wierzchnia warstwa gleby staje się ciemniejsza, bardziej zbita, bogatsza i gęstsza w składniki odżywcze, co z kolei sprawia, że ​​rosnące w niej trawy są bardziej pożywne dla bydła podczas następnego przejazdu.

Zarówno ziemia, jak i zwierzęta mają wiele innych korzyści: gleba szybciej wchłania wodę i zatrzymuje ją dłużej, dzięki czemu rośliny są zdrowsze, a ziemia lepiej radzi sobie z suszą. Kiedy rolnicy regenerujący przestają stosować nawozy chemiczne, zmniejszają zanieczyszczenie azotanami w drogach wodnych i warstwach wodonośnych. Kiedy przestaną używać pestycydów, cała flora i fauna wraca na swoje pola, promując różnorodność biologiczną. A kiedy przestaną stosować antybiotyki, których bydło na gęstych pastwiskach wymaga dla zachowania zdrowia, mogą pomóc w zapobieganiu rozwojowi chorób opornych na antybiotyki, co – jak wykazały niektóre badania – wynika częściowo z nadużywania antybiotyków u zwierząt gospodarskich.

Tim Joseph, prezes Sojusz karmiony trawą , mówi, że nie można z zyskiem hodować wołowiny pochodzącej od zwierząt karmionych trawą i gotowej na bazie trawy (co oznacza, że ​​nigdy nie karmiono jej zbożem), jeśli nie zastosuje się technik rolnictwa regeneracyjnego. Obserwował, jak rolnicy w sojuszu zmagają się z trudnym okresem przejściowym od chwili, gdy rezygnują z oprysków środkami chemicznymi w celu zwiększenia żyzności gleby, do chwili, gdy wszystkie systemy biologiczne na ich ziemi w końcu zaczynają działać. „Przechodzą od braku wystarczającej ilości trawy dla krów do niedostatecznej liczby krów dla trawy” – mówi Joseph. Co więcej, dodaje, poziom materii organicznej (czyli węgla) w ich glebie wzrasta o 1% do aż 6% w ciągu zaledwie kilku lat – jest to wyczyn, którego odtworzenie Matce Naturze zajęłoby dziesięciolecia. Ten gwałtowny wzrost zawartości węgla w glebie przyciągnął uwagę naukowców zajmujących się ochroną środowiska.

Istnieje nowa, ale rosnąca liczba badań mierzących wpływ hodowli regeneracyjnej na zawartość węgla w glebie. Paige Stanley, doktorantka na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, i Jason Rowntree z University of Western Michigan są współautorami badania przeprowadzonego w 2019 r. na temat działalności ranczerstwa regeneracyjnego w Michigan, które wykazało, że ziemia pochłaniała 3790 kilogramów węgla na hektar rocznie przez ponad okres czterech lat. W drugim badaniu opublikowanym w 2020 r. analizowano podobne dane dotyczące pastwisk White Oak w Gruzji, które hodują bydło i inne zwierzęta na holistycznie zarządzanych pastwiskach. Tam odkryli, że w ciągu 20 lat gospodarstwo sekwestrowało 2290 kilogramów na hektar rocznie. Aby dać ci pewne poczucie perspektywy, gdyby Kalifornia była w stanie zgromadzić zaledwie połowę tej ilości rocznie na zaledwie połowie swoich pastwisk, stan zrównoważyłby emisje pochodzące z całej energii zużywanej przez sektor handlowy i mieszkaniowy Kalifornii. „Wypas regeneracyjny ma ogromny potencjał sekwestracji dwutlenku węgla” – mówi Stanley.

Ale czy cały ten sekwestrowany węgiel wystarczy, aby przeciwdziałać wpływowi wołowiny na środowisko? To tam toczy się obecnie debata.

Optymiści lubią Instytut Rodale’a , która opublikowała raport zatytułowany „ Rolnictwo regeneracyjne i rozwiązanie węgla w glebie w 2020 r., przeanalizowaliśmy niektóre z tych nowych badań i obliczyliśmy, że gdyby wszyscy na Ziemi przyjęli rolnictwo regeneracyjne, moglibyśmy odwrócić gromadzenie się gazów cieplarnianych w atmosferze.

Krytycy twierdzą, że hodowla regeneracyjna nie jest w stanie zaspokoić rosnącego zapotrzebowania Ziemi na mięso. Zwracają uwagę, że wołowina pochodząca od zwierząt karmionych trawą wymaga dwa razy większej powierzchni niż w przypadku konwencjonalnej wołowiny, a bydło na trawie potrzebuje od 6 do 12 miesięcy dłużej w porównaniu z kukurydzą, która przez cały czas odbija metan. (Obydwa te czynniki – ziemia i czas – są również częściowo powodem, dla którego wołowina pochodząca od zwierząt karmionych trawą nadal kosztuje więcej niż wołowina konwencjonalna). W rzeczywistości żadne z cytowanych powyżej badań Stanleya i Rowntreesa nie wykazało, że sekwestracja węgla w glebie całkowicie kompensuje bakterie jelitowe. metan.

Inni krytycy, z których wielu opowiada się za całkowitą rezygnacją z hodowli zwierząt, argumentują, że na najlepszych gruntach rolnych w Gruzji lub Michigan można uprawiać znacznie więcej roślin bezpośrednio dla ludzi. Jeszcze bardziej skuteczne: te dawne lasy umiarkowane można byłoby ponownie obsadzić drzewami, które mogłyby pochłonąć jeszcze więcej węgla niż gleby uprawiane w ramach regeneracyjnych upraw.

Stanley twierdzi, że spędza dużo czasu w mediach społecznościowych, argumentując przeciwko obu skrajnościom, częściowo dlatego, że boi się, że nawet nadmiernie optymistyczne wywołają sceptyczną reakcję. Jej badania doktoranckie dotyczą rozległych pastwisk na Zachodzie, takich jak rodzinne ranczo Carrie Richards, które nie nadają się do upraw, aby sprawdzić, ile dwutlenku węgla mogą one pomieścić. Jej zdaniem hodowla regeneracyjna nie musi w pojedynkę rozwiązywać problemu zmian klimatycznych, aby mieć ogromny wpływ na środowisko. „Każda możliwość usprawnienia wypasu, zapobiegania nadmiernemu wypasowi i utracie dwutlenku węgla w jakimkolwiek fragmencie łańcucha dostaw jest dla mnie pozytywna” – mówi.

Richards już widzi, jak pastwiska jej rodziny regenerują się po 80 latach bliskiego wypasu. Rośnie różnorodność roślin, a pasma zielonej trawy wzdłuż stref nadbrzeżnych – tam, gdzie woda spływa ze wzgórz – z roku na rok stają się coraz szersze. Jej łydki szybciej przybierały na wadze. Kiedy naukowcy po raz pierwszy zmierzyli poziom węgla w jej glebie, oszacowali, że co roku dodaje jedną tonę na akr. Liczba ta może rosnąć.

Asem-Hiablie z Project Drawdown postrzega hodowlę regeneracyjną jako jedną z wielu możliwych strategii – obejmujących na przykład suplementy redukujące metan. Konsumenci eliminujący marnowanie żywności to kolejna kwestia. „Musimy spojrzeć na wszystko całościowo” – mówi. „Musimy wziąć pod uwagę nie tylko aspekt środowiskowy, ale także społeczny i gospodarczy”.

W Ameryce rynek wołowiny pochodzącej od zwierząt karmionych trawą jest nadal niszowy i stanowi 4% całkowitego rynku wołowiny w USA. Jednak według Grassfed Alliance rynek wzrósł z 1 miliarda dolarów do 1,6 miliarda dolarów w latach 2015–2019. Joseph twierdzi, że najlepszym sposobem przekonania rolników w całym kraju do przyjęcia praktyk rolniczych budujących glebę i pochłaniających dwutlenek węgla jest pokazanie im, że konsumenci chcą wołowiny pochodzącej od zwierząt karmionych trawą.

Być może najlepszym sposobem walki ze zmianami klimatycznymi za pomocą naszej diety jest uwzględnienie zarówno zaleceń Komisji EAT-Lancet, jak i obietnic związanych z hodowlą regeneracyjną: jeśli chodzi o wołowinę, jedz mniej, ale jedz lepiej.

Kalkulator Kalorii